Podsumowanie KWIECIEŃ 2017



Za oknem już majowe słoneczko się wita, a do lata coraz bliżej. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że kwiecień się skończył, a to oznacza, że czas na porządki i podsumowanie.



Szczerze? Myślałam, że w kwietniu będzie naprawdę słabo z czytaniem, bo to święta i teoretycznie wolne, ale coś zrobić trzeba, to inne obowiazki. Okazało się jednak, że nie było tragicznie. 

Koncem końców mogę napisać, że jestem umiarkowanie zadowolona tym co poczyniłam w tamtym miesiącu.


Na półki trafiło do mnie 7 nowych książek. 4 zakupione na wspaniałej księgarni czytam.pl (powinni mi tam założyć, kartę stałego klienta), a 3 przyszły od wydawnictw.



Zaczynając od początku. W związku z reklamami „Imperium burz” i po przeczytaniu „Dworów...” stwierdziłam, że ulegnę i zamówiłam „Szklany tron” i kolejne jego części. Nie miałam okazji zabrać się za nie jeszcze, ale ich czas nadejdzie.

Od wydawnictwa Media Rodzina dostałam wspaniałą książkę, po której nie spodziewałam się kompletnie niczego, dlatego też zostałam miło zaskoczona. „Wyskok” jest lekką i przyjemną pozycją, którą warto przeczytać (czemu ja wcześniej o niej nie słyszałam?). Po więcej zapraszam TU.



„Silver 3” czyli przygody w snach i na jawie okazały się ciekawym zwieńczeniem całej trylogii Snów, choć przyznam, że spodziewałam się nieco więcej po rewelacyjnych dwóch pierwszych tomach. 

Recenzja -> TU


Od wydawnictwa Editio Red przyjechała do mnie czwarta część przygód Rylee i Coltona Donavanów, czyli "Aced" ( RECENZJA ). Jak wiecie, że lubię czytać serie od tyłu, tak tutaj muszę Wam powiedzieć, że pobiłam rekord, gdyż zaczęłam czytać Driven od „Hard Beat”, cofając się aż do „Aced”. Podstawowa trylogia dalej stoi i czeka na swój czas.



Klapą okazły się dwie książki obcojęzyczne w tym miesiącu, których nawet nie podam tytułów, bo szkoda Waszego czasu. Okazało się, że nie każda pozycja z napisem na okładce – USA Today Bestseeling author, rzeczywiście okazuje się być taką świetną historią. 


Do udanych pozycji zaliczam wszystkie inne przeczytane w kwietniu, a szczególnie „Reap” Tillie Cole, która po nieudanych romansach wyciągneła mnie z dołku o tytule „ Po co czytam te romanse, jak to ciągle to samo?”. Recenzję możecie przeczytać TUTAJ.





W tym miesiącu było bardziej fantastycznie, niż erotycznie. Może to i lepiej, bo zawsze warto odpocząć od jakiegoś gatunku, aby potem z podwójną siłą go zaatakować. 


Kończąć w kwietniu wyszło mi 12 przeczytanych książek, co dało  4817 stron. Ubolewam, że nie dociągnełam do 5 tysięcy, ale może w maju będzie na to szansa. Wychodzi na to, że muszę myśleć o niepowodzeniu w czytaniu w danym miesiącu, a wyniki kręcą się lepiej. Może Wam się wydawać, że czytam na wyścigi, ale przynaje się z reką na sercu, że dopóki nie zaczęłam robić tych podsumowań miesiąca to nie wiedziałam, że jestem w stanie tak dużo czytać i teraz sama siebie zaskakuję. 

Ciekawe kto dotrwał do końca tego posta?

PS. „ Silver 3” został w drugim domu, dlatego nie ma go tutaj na zdjęciach na podsumowaniu.

Laure

copyright © . all rights reserved. designed by Color and Code

grid layout coding by helpblogger.com