Więcej książków part 2



Jak na rasowego ksiażkoholika przystało, kiedy widzę niskie ceny pozycji, które mam w planach przeczytać, nie czekam – kupuję. Tak też było w piątek, kiedy uległam i zamówiłam 3 książki. 

Co to takiego?


Gdy na naszym rynku pojawiła się Amy Harmon z  „Prawem Mojżesza” wszystkie kobiety oszalały na jej punkcie (tak mi się przynajmniej wydaje, sądząc po komentarzach). Zachwycały się. Pisały, że czekają z niecierpliwością na drugą część i generalnie był wielki bum. Bum, którego nie czułam, bo zwyczajnie nie miałam okazji sięgnąć po tę pozycję. 
Potem jednak Wydawnictwo EditioRed podsuneło mi „Making faces”, ksiażkę która pochłoneła mnie na dwa, albo trzy dni i dodatkowo okrutnie wzruszyła. Zrozumiałam wtedy, dlaczego wszyscy się tak Harmon zachwycali. Gdy zobaczyłam na czytam.pl te dwie pozycje w cenie, która aż prosiła do wrzucenia do koszyka... coż. Było minęło. Rozpamiętywać nie będę. Oby zachwyty wszystkich dookoła były prawdziwe i „Prawo Mojżesza”, jak i „Pieśń Dawida” oczarują mnie tak samo jak wszystkich innych. 




Kolejną pozycją, na którą czekałam z niecierpliwością są „Sny Morfeusza”. Jak możecie zobaczyć tu (KLIK) zaczęłam czytać od drugiego tomu („Koszmaru Morfeusza”) i dzięki EditioRed po raz kolejny zniknęłam z życia codziennego na kolejne trzy dni. Tak bywa. Z racji, iż „Koszmar Morfeusza” zaciekawił mnie, ale jednocześnie nasycił w połowie, postanowiłam nadrobić braki w historii Cassandry i Adama i zabrać się za tom pierwszy, aby rzeczy, których nie mogłam powiązać czytając drugą część stały sie dla mnie jasne.


Ostatnią pozycję otrzymałam dzięki niezawodnemu Wydawnictwu SQN, które podesłało mi książkę o historii najlepszej drużyny NBA, czyli Chicago Bulls'ach. Przeglądając ją, już w tym miejscu musze pochwalić za piękne wnętrze i skromnie ozdobione nowe rozdziały. Powtarzam to za każdym razem, ale taka prawda. SQN wydaje książki, które są tak pięknie dopracowane, że lepiej czytać je w rekawiczkach, aby nie zabrudzić. Dodatkowo mamy tutaj wklejkę ze zdjęciami, co zawsze jest miłą zmianą dla oczu po ślęczeniu nad literkami. 






Teraz zaś pozwólcie, że wrócę do lektury „To co najważniejsze” Samanthy Young. Recenzja już niebawem.

Laure

copyright © . all rights reserved. designed by Color and Code

grid layout coding by helpblogger.com